Historie KORE: Weekendowi wojownicy PL

Zostaw wszystko, co nie będzie niezbędne — podróżujemy na lekko. Ruszajmy na poszukiwanie świeżego puchu i narciarskich przygód! Szkoda czasu — w poniedziałek wrócimy do szarej rzeczywistości.

Droga do biurka wydaje się dłuższa niż zwykle, w udach czujesz jeszcze weekendowe wybryki… to nie będzie łatwy poniedziałek. Kiedy opuszczasz krzesło, żebra błyskawicznie przypominają o nurkowaniu w śniegu po nieplanowanym front flipie. Ale kto by się przejmował… Dyskretne wibracje telefonu to znak, że na grupie śnieżnych fanatyków pojawił się kolejny filmik. Lepiej wyłączyć głos — będzie ich dziś jeszcze sporo. Podsumowanie takiego weekendu to czasochłonne zadanie. Lepiej nie przeszkadzać kolegom z pracy — mogą musieć się zająć prawdziwą robotą.

 

Kiedy w szafce w przedpokoju szukasz drugiej rękawiczki, słyszysz dobiegające z łazienki rytmiczne kapanie wody. To dowód na obecność towarzyszek narciarskich zabaw dochodzących do siebie po wycisku, jakie daliście im przez ostatnich 48 godzin.


Narzuciliście ostre tempo, ale dały radę. Nawet kiedy Olle rzucił ci wyzwanie przejechania na krechę tej ekstremalnej czarnej trasy — ani drgnęły i dodały ci pewności siebie. Na tym polega prawdziwe wsparcie. I robi wrażenie — mimo wagi lekkiej.


W drodze powrotnej z après ski niemal nie czułaś ich na ramieniu. Choć może ma to związek z pochłoniętymi lagerami? Tak czy inaczej na pewno na nie zasłużyłaś po ostatniej wspinaczce na sam szczyt. Nie wspominając zjazdu… To był iście bohaterski popis całej ekipy.


I choć w niedzielę rano brakowało wam nieco energii, stanęliście na wysokości zadania, zebraliście się w garść i ruszyliście zająć kolejkę do pierwszego krzesła. Cały ranek spędziliście na żłobieniu sztruksowych tras, po czym ruszyliście w teren, aby do obiadu ścigać się między drzewami.

 

A potem odkryliście tę przyjemną linię hopek i postanowiliście doskonalić shifty. Szło wam tak dobrze, że przegapiliście zamknięcie wyciągów i jedyną opcją powrotu na dworzec było zabranie się na stopa z tym zrzędzącym dziadkiem i jego gromadką psów. Sześć godzin jazdy i kilka godzin snu później jesteś tu, gdzie jesteś — a do kolejnego wypadu w góry zostało już tylko pięć dni.

 

Weekendowi wojownicy, pozdrawiamy!

Wybór Weekendowi wojownicy:

Potrzebujesz nart, które poradzą sobie z tymi wszystkimi wyzwaniami. Lekkich i stabilnych. Świetnych carverów, które doskonale unoszą się w puchu. Szybkich i przyjaznych. Gotowych do zabawy. My tworzymy sprzęt, Ty jeździsz.


Wybór Ollego:

Wybór Hildur: